Mam ochotę na...
zdrowe
czekolada
kruche
drożdże
migdały
cynamon
wytrawne
Francja
jaja
śniadanie
truskawki
jabłka
karmel
maliny
Włochy
beza
jagody
orzechy
sernik
wanilia
zimne
Stany Zjednoczone
cytryny
maślanka
Boże Narodzenie
dynia
jogurt
wiśnie
miód
muffinki
olej rzepakowy
pieczywo
rodzynki
śliwki
Halloween
bakalie
karnawał
lukier
marchewka
morele
naleśniki
pomarańcze
przetwory
rabarbar
Walentynki
Wielkanoc
banan
czereśnie
gruszki
kawa
kokos
lekkie
Austria
Estonia
Niemcy
Szwecja
Tajlandia
bób
granat
imbir
kajmak
lemonka
lody
mak
mascarpone
mięta
porzeczki
sezam
syrop klonowy
szafran
tort
zupa
łosoś
Wednesday, August 31
Sirop de framboises à l'ancienne. Domowy syrop z malin.
Za jakimi owocami w zimie tęsknicie najbardziej?
Ja zdecydowanie za malinami. Uwielbiam ich zapach, kolor, smak i to, że można z nich zrobić tyle ciekawych rzeczy! Najczęściej z tych, których nie zjemy świeżych, robimy konfitury. Tym razem zrobiłam syrop. Jest dużo bardziej intensywny w smaku i mniej słodki niż sklepowy. W sam raz jako dodatek do herbaty i budyniu, na zbliżającą się jesień...
Składniki (na ok. 650ml):
1 kg malin
1 szklanka cukru (można dać więcej)
1/2 szklanki wody
Przygotowanie:
Maliny opłukać, lekko zmiksować i przetrzeć przez sitko. W garnuszku połączyć wszystkie składniki i podgrzewać na średnim ogniu przez 20-25 minut mieszając od czasu do czasu drewnianą łyżką. Nie doprowadzać do wrzenia. Gdy syrop zredukuje się do 2/3 objętości, przelać do wyparzonych butelek i szczelnie zamknąć. Umieścić butelki w wodzie o temperaturze ok. 90º C i pasteryzować przez kolejne 20 minut. Po otwarciu przechowywać w lodówce.
A na katar i na zimową rozgrzewkę:
Kubek herbaty owocowej z hibiskusa (jedna z nielicznych dostępnych w supermarketach, która nie zawiera sztucznych aromatów) plus dwie łyżki syropu malinowego. Pić bardzo gorące, od razu po przyrządzeniu. Na zdrowie!
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Świetny pomysł z tym blogiem, już zalinkowałam do zakładek i będę stałym gościem. Śliczne zdjęcia, a pyszności na nich, że aż ślinka cieknie :-)
ReplyDeleteA chrześniaka, jak nieco podrośnie, to takim syropem z malin byś kiedyś poczęstowała, co? I może jeszcze jego mama się załapie ;-)
Trzymamy z K. kciuki za powodzenia bloga, bo już wiele razy powtarzaliśmy, że talent do słodkości to Ty masz! :-)
Dziękuję kochana, mam nadzieję, że znajdziesz chwilkę, żeby sama wypróbować jakiś przepis! Dla Chrześniaka będzie ze specjalną dedykacją jak już do malinek podrośnie :)
ReplyDeleteNie wiem kiedy Chrześniak dojrzeje do malin, bo na razie interesuje go przede wszystkim mięcho z ziemniakami i nie daje się namówić na owoce, ale myślę, że na wszystko przyjdzie pora! Nawet na to, że będę miała chwilę, żeby coś upiec :) Całusy!:)
ReplyDelete